Borelioza diagnozowanie
Strona główna » Borelioza diagnozowanie
Spis treści

Borelioza

Zioła

Borelioza
Borelioza diagnozowanie

Borelioza diagnozowanie
Jest to jeden z największych problemów dla chorych. Dziesiątki tysięcy tylko w Polsce męczy się latami, odbija się od kolejnych lekarzy, stosuje wiele niepotrzebnych terapii, przechodzi przeróżne diagnozy a wszystko głownie dlatego, że przynajmniej połowa chorych nie zauważa ugryzienia kleszcza, a dokładniej nimfy która jest praktycznie niewidoczna. Jeśli tego nie zauważyli to sami nie podejrzewają boreliozy, nie mogą też o tym fakcie – ugryzienia poinformować lekarza. Lekarz nie mając rumienia, czy w wywiadzie kleszcza nigdy nie będzie szedł w kierunku boreliozy. Podobnych objawowo chorób jest mnóstwo, diagnoz może być podobnie wiele.
Objawów boreliozy jest wiele, są wieloznaczne stąd też wiele pomyłek diagnostycznych. Wielu chorych jest leczonych na np.fibromialgię czy rzs, als, nerwicę czy też inne choroby. Lekarzowi nie przyjdzie do głowy przy jakiś konkretnych objawach zrobienie testów boreliozowych bo w wywiadzie nie ma epizodu kleszczowego.
Mimo, że objawów jest wiele i rzadko występują pojedynczo to lekarzom często trudno jest właściwie diagnozować bo w końcu to dość nowa choroba, poza tym uważa się ostatnio, że jest nad rozpoznawana. Następną główną trudnością jest obowiązujący w NFZ schemat diagnozowania do którego muszą się stosować wszyscy lekarze. Minęło już ćwierć XXI wieku tymczasem podstawą diagnozowania boreliozy są testy z lat 60 –tych XX wieku czyli liczące ponad pół wieku, to dzisiejszych czasach totalny archaizm i jest racjonalnie i naukowo niewytłumaczalne.
W przeciwieństwie do wszystkich innych gałęzi medycyny gdzie uznaje się istniejący postęp wiedzy, technik diagnostycznych, badań, testów, gdzie wdraża się nowe procedury to przypadku boreliozy czas się zatrzymał pół wieku temu i uznaje się za właściwe jedynie te już starożytne testy. Lekarzy stosujących nowe, współczesne testy ściga się jako szarlatanów czy nieprawomyślnych. Ciekawy jestem co na to EBM – uznaje się testy z przed kilkudziesięciu lat, a nie uznaje się współczesnych.
Mimo, że w jednym z podręczników chorób wewnętrznych przeczytałem, że jest możliwe diagnozowanie boreliozy tylko na podstawie objawów to jednak system nie toleruje tej sytuacji. Musi być potwierdzenie starożytnymi testami, mimo, że też aktualne podręczniki medyczne piszą, że może istnieć infekcja mimo braku pozytywnych testów. Nie rozumiem np. takiej dość częstej objawowej sytuacji. Chory skarży się na bóle głowy, serca, stawów, jest zmęczony i ma obniżony czy wręcz depresyjny nastrój. Ja twierdzę, że taka osoba ma prawie na pewno odkleszczówkę. Oczywiście nie mogę stawiać diagnozy, ale lekarz powinien. No i testy czasem czy często to potwierdzają. Dlaczego piszę często czy czasem o tym poniżej.
W systemie NFZ musi być potwierdzenie testami, wiadomo, że stosujemy najpierw test Elisa potem potwierdzamy testem WB. Z kolei z innego podręcznika medycyny wiadomo, że Elisa jest wiarygodna w 50% a WB w 70%. Stąd rodzą się problemy z wcześniejszym słowem czasem. Czasem niestety tak się dzieje, żę obiektywnie chorujemy na odkleszczówkę, ale testy wychodzą nam negatywnie. Nie będę dyskutował nad tym dlaczego tak się dzieje – jest to fakt który jest całkowicie pomijany przez system. Czyli nie wychodzą testy boreliozowe – to oznacza jedno – dana osoba nie ma boreliozy. Jest zdrowa, to oznacza, że jest hipochondrykiem i dostaje skierowanie do psychiatry, czy stawiamy inną diagnozę i leczymy dalej bezskutecznie. Ja sam i setki innych przeszedłem tą drogę, więc ja znam i rozumiem ból, złość chorych.
Dzieje się tak dlatego, że system NFZ całkowicie nie uznaje nowych współczesnych testów. Przykładowo wymienię parę: KKI, PCR, CD57, Lymedetect, Dualdur. Za jedynie właściwe i prawidłowe są uznawane te stare, zawodne testy. Powszechne uznawanie tych współczesnych i ich stosowanie doprowadziło by do lepszej czy prawidłowej diagnostyki. Lekarze stosujący te współczesne testy są nazywani szarlatanami. Zaś chorzy którzy je robią na własną rękę, prywatnie, płacąc za nie czasem krocie, potem słyszą od zakaźników – ten test jest nieprawidłowy, nieuznawany.
Jak jesteśmy przy tych klasycznych testach to przypomnę też sztuczkę, wywodzącą się z fitoterapii stosowaną kiedyś przez niektórych lekarzy. Jeśli mamy chorego, osobę z wieloma charakterystycznymi objawami a ELisa czy WB wychodzą negatywnie to przez parę, paręnaście dni bierzemy GSE – czyli wyciąg z grapefruita występujący pod nazwą Citrosept czy Groposept, Citrokapki. Niestety są różne Citrosepty, nie sprawdzę który jest najlepszy. Ale ostatnio jeden mam sprawdzony – to CitroKap – dodaję zdjęcie. Bierzemy 1 kroplę na 1 kg masy ciała i dzielimy na 2-3 dawki. Czyli osoba o wadze 70kg weźmie przez cały dzień 70 kropli w tych paru dawkach. Nie wiadomo dokładnie jakie związki tam zawarte działają, ale na pewno powodują rozbicie cyst czy biofilmów borelli i krętki przedostają się do krwiobiegu i są wykrywalne w tych klasycznych testach. Przypomnę, że ja osobiście zachorowałem po 3 dniach brania, w sumie łącznie tylko ok. 60 kropli Citroseptu. Wyciągi z grepfruita są wysoce reaktywne z wieloma lekami – proszę to wziąć pod uwagę. Ja wcześniej byłem całkowicie zdrowym, bezobjawowym człowiekiem. Na początku moim jedynym objawem było jedynie potworne zmęczenie, niczym nie uzasadnione. Po wielu wizytach lekarskich, odbijaniu się od specjalistów, wpadłem na pomysł zrobienia testów boreliozowych. Miałem to szczęście, że oba były pozytywne więc miałem 100% potwierdzenie – objawowe i testowe.
Jest jedna nie powszechna, ale kiedyś akceptowana metoda diagnozowania boreliozy to tzw. prowokacja antybiotykowa, czytałem o niej, jest niesłychanie rzadko stosowana. Po prostu podaje się przez parę dni antybiotyk obserwując reakcje chorego. Wykorzystuje się to, żę reakcje bakterii b.b. na zastosowaną dowolną metodę antybakteryjną są najczęściej bardzo wyraźne. I jeśli mamy wyraźne pogorszenie czy polepszenie samopoczucia to jest to oznaką toczącej się infekcji boreliozowej.
Ostateczną diagnozę boreliozy stawia oczywiście lekarz w powiązaniu z aktualnym stanem klinicznym. Od razu informuję, że te same testy są różnie interpretowane przez różnych lekarzy, no ale o tym to chyba wszyscy wiedzą.
Tymczasem w diagnozowaniu da się wykorzystać fitoterapię i zioła czy olejki. Bakteria Borrelia Burgdorferii jest w sumie „fajną”,specyficzną bakterią i właśnie jej specyficzność można wykorzystać do diagnozowania. Wiadomo, że jest krętkiem i dość podobnym do krętka kiły, daje też podobne reakcje odpowiadając na zastosowaną terapię antybakteryjną. Chodzi o tzw. reakcję Jarischa – herxheimera czyli popularne herxy. W skrócie to pogorszenie samopoczucia, nasilenie objawów i dzieje się tak na skutek toksyn wydzielanych przez zabijane bakterie. Przy czym nie ma znaczenia czym zabijamy bakterie – antybiotykiem, olejkami czy ziołami. Jest to charakterystyczne, wyraźne potwierdzenie toczącej się infekcji.
Ja po swoich doświadczeniach do celów diagnostycznych wymyśliłem mój olejkowy test boreliozowy. Jest opisany w osobnym rozdziale – testowanie olejków boreliozowych. Oczywiście nie jest żadnym oficjalnym testem gdziekolwiek zatwierdzonym. Nie polecam oficjalnie go stosować i na nim tylko się opierać., nie może być podstawą do stawiania oficjalnych diagnoz. Ale daje jasne, wyraźne potwierdzenie zachorowania lub nie. Wykorzystałem w teście i opisuję swoje czy innych doświadczenia, oraz fakt, że olejki eteryczne są silnie bakteriobójcze, przy czym wystarczy je stosować tylko zewnętrznie. Test polega na wcieraniu olejków w skórę przez parę dni. Po doświadczeniach własnych i kilkuset osób mogę odpowiedzieć, że test jest wiarygodny w przynajmniej 90%. Pisząc wiarygodny mam na myśli potwierdzenie wcześniejsze czy późniejsze innymi testami, w tym oczywiście też Elisą i WB. Test nie wymaga złożonej interpretacji, każdy sam jest w stanie ocenić jego wynik i efektywność. Jeśli dana osoba czuje tylko zapachy olejków to znaczy nie ma problemu odkleszczowego. Jeśli zaś jej objawy znacznie łagodnieją, a nawet znikają (30% przypadków) albo niestety następuje pogorszenie samopoczucia i objawów, nieraz bardzo znaczne (olejki poza właściwościami bakteriobójczymi też rozbijają biofilmy) co dzieje się w 70% przypadków to mamy potwierdzenie toczącej się infekcji. Późniejsza terapia oczywiście może być prowadzona dowolnymi środkami.
Test jest tani (97 zł), bezpieczny, uważam, że ma ponad 90% skuteczności, nieosiągalnej dla testów Elisa czy WB. Działa, obejmuje też koinfekcje. Oczywiście nie może być oficjalnie zalecany nad czym ubolewam. Właśnie tutaj jest miejsce na EBM – medycynę opartą na faktach. Ja jestem nikim dla medycyny, zwykłym zielarzem. Ale są naukowcy, lekarze, system ochrony zdrowia mogą czy powinni się zająć tym problemem, zweryfikować moje twierdzenia a wszystko w końcu dla dobra ludzi. Może oficjalne organy przeprowadzą testy, badania, prace w tym kierunku.
Koniecznie przeczytaj powiązane rozdziały:
Kontakt
Jeśli masz pytania lub potrzebujesz pomocy skontaktuj się.
